Świadectwo pro-life

Świadectwo pro-life

Dać się namówić Bogu !

Świadectwo

Od początku małżeństwa pragnęliśmy z mężem mieć dużą rodzinę.
Jednak z powodu wyzwań wychowawczych poddaliśmy się po trzecim dziecku.
Oceniliśmy, że większa rodzina byłaby ponad nasze siły.
Nie mieliśmy jakichś większych, konkretnych kłopotów.
Po prostu, zwykła codzienność nas przerosła.
Trochę się z tym pogodziłam, ale został też pewien niedosyt, niespełnione marzenie…
Szczególnie, że brakowało nam córki.
Wypłakałam to wszystko Bogu na modlitwie wiele razy…

Przyszło pamiętne Boże Narodzenie, kiedy synowie mieli 12, 9 i 7 lat.
Wyobraźcie sobie taką żywą gromadkę chłopaków ;), kontra oczekiwania rodziców, aby było ogólnie mówiąc – miło, chociaż w te szczególne dni.
Kiedy w drugi dzień świąt siadłam w kościelnej ławce, słuchając historii o Szczepanie, jak nigdy dotąd widziałam w tej opowieści – siebie… Czułam się ukamieniowana przez własne dzieci…

W takim nastroju pojechałam na rekolekcje noworoczne. Z nadzieją, że tam złapię oddech. Trochę odpocznę.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy podczas jednej z konferencji słyszę w sobie taki głos, zachętę: „A może pomyśl o kolejnym dziecku?”
A ja na to: „Boże, to jest Twoja rada?! Czy Ty mnie w ogóle słuchasz???
Ja Ci się żalę, że już nie mam sił, a Ty mi radzisz, abym sobie jeszcze dołożyła??”
Byłam mocno oburzona! Czułam się totalnie niezrozumiana.
Bóg jednak nie poddawał się. Delikatnie zaproponował: „Wyobraź to sobie. Spróbuj…”
Zgodziłam się. I tak się zaczęło…
Odleciałam myślami do swojego domu, próbując zobaczyć nasz zwykły dzień w powiększonej rodzinie. Stwierdziłam szybko, że czego innego potrzebują ode mnie dorastający chłopcy, a czego innego mały bobas. Przyznałam, że mogę zajmować się tym równolegle! Nastąpił we mnie wewnętrzny przełom!

Na spacerze podzieliłam się tą dobrą nowiną z mężem. Na początku zareagował podobnie jak ja wcześniej, ale też podobnie szybko otworzył się na ten, wydawało nam się wtedy, szalony pomysł. Obawiałam się, że jak wrócimy do domu: do naszych codziennych spraw, obowiązków, kłótni… to pomysł pryśnie jak bańka mydlana i dlatego świadomie jeszcze w trakcie rekolekcji, podczas końcowego świadectwa, opowiedziałam jaka nastąpiła we mnie, w nas przemiana i że daliśmy się namówić Bogu na nowe życie! Wróciliśmy do domu 1. stycznia, podekscytowani tą naszą decyzją, a już w listopadzie urodziła się nam śliczna córeczka!

Z perspektywy 5 lat jakie minęły od tamtego wydarzenia, widzę niesamowitą mądrość w tamtej radzie z Nieba. Ja tkwiłam w swoim „teraz”, a Bóg widział dużo szerzej, dużo dalej.
Córeczka wniosła do naszego domu dużo radości i ciepła. Swoim słodkim głosikiem potrafi rozbroić nawet najbardziej poważne sytuacje. Swoimi dziecięcymi przemyśleniami pomaga nam cieszyć się prostymi sprawami. Swoją wrażliwością przypomina nam, także chłopcom, że sami mamy jej wiele w sobie. 🙂

W międzyczasie zrozumiałam jeszcze, że moje wcześniejsze trudności w radzeniu sobie z zachowaniami chłopaków były związane także z moimi nieprzepracowanymi emocjami.
Kiedy skorzystałam z pomocy psychoterapeuty, zmniejszyło się moje codzienne napięcie i w podobnych sytuacjach jak kiedyś, potrafiłam zachować większy spokój i dystans.

Dodam, że przez wszystkie lata naszego małżeństwa stosowaliśmy Naturalne Metody Planowania Rodziny i żadne nasze dziecko nie było dla nas niespodzianką. Traktowaliśmy to jako potwierdzenie, że Bóg szanuje naszą wolę. On jest Dawcą życia, ale nie narzuca się, tylko w swej niezwykłej delikatności – proponuje.

Patrząc na Córeczkę, nieskończenie wiele razy myślałam sobie:
„Skarbie, mogłoby cię nie być!
Bogu dzięki, że jesteś!”.
I cieszę się nieziemsko, że powiedzieliśmy Bogu kolejny raz: „Tak”!

KEA