Uwierzyłam, że Bóg dotknął mnie swoją mocą i chce mi pomóc.

Uwierzyłam, że Bóg dotknął mnie swoją mocą i chce mi pomóc.

Ponad dwa lata temu po zapaleniu żył doznałam trwałego kalectwa – zakrzepicy żył głębokich lewej nogi oraz uszkodzenia zastawek żylnych. Następstwem tego były zaburzenia w krążeniu krwi, co było bolesne, uciążliwe i wiązało się z ograniczeniem ruchu. Lekarze – „naczyniowcy” nie dawali mi żadnych szans na wyzdrowienie. Przyznano mi na stałe II grupę inwalidzką. Do końca moich dni skazana byłam na codzienne stosowanie leków zmniejszających krzepliwość krwi oraz częste, systematyczne badanie krzepliwości krwi. Aby nie tworzyły się zastoje krwi, nosiłam specjalną, silnie uciskającą pończochę medyczną zastępującą pompę mięśniową. Podczas snu nogę trzymałam na podwyższeniu, aby krew sama odpływała w kierunku serca. Swój los całkowicie powierzyłam Matce Najświętszej. Wierzę, że to Ona przywiodła mnie 8 marca 1998 r. do kościoła w Rumi na Mszę Świętą z modlitwą o uzdrowienie. Byłam tu po raz pierwszy. W tym właśnie dniu – w Dniu Święta Kobiet, tu w kościele podczas modlitw o uzdrowienie otrzymałam od Boga najcenniejszy dar – łaskę uzdrowienia. Kiedy kapłan, który podczas Mszy Świętej w tym dniu głosił Słowo Boże – homilię, modlił się nade mną, coś nagle odezwało się w moich zakrzepniętych żyłach – nie było to bolesne. Bardzo to przeżyłam. Uwierzyłam, że Bóg dotknął mnie swoją mocą i chce mi pomóc. Do domu wraz z rodziną, wróciłam bardzo szczęśliwa. Czułam, że mogę odstawić wszystko, co wiązało się z moim kalectwem: wspomagającą krążenie pończochę, nocną podpórkę i co najważniejsze – leki przeciwzakrzepowe. Tak też zrobiłam jeszcze w tym samym dniu. W następne kolejne dni dużo podróżowałam, całymi godzinami – pieszo, ciesząc się nową mocą i odzyskanym zdrowiem. Pierwsze dni – to była wielka fascynacja, bo przeżywałam teraz proces bardzo łagodnego, ledwie odczuwalnego, bezbolesnego odblokowywania się moich zakrzepniętych żył. Proces ten przebiegał bezpiecznie, nie tworząc zatorów z zakrzepniętej krwi. Po niecałych dwóch miesiącach zrobiłam bardzo dokładne badania komputerowe krążenia krwi w lewej nodze. Lekarz orzekł, że nie mam żadnej zakrzepicy. Dla lekarza, który robił mi również poprzednie badanie przed dwoma laty, obecny wynik był wielkim zaskoczeniem – niemożliwością. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych!
CHWAŁA TOBIE PANIE!

Świadectwo o moim uzdrowieniu dałam podczas Mszy Świętej z uzdrowieniami w dniu 10 maja 1998 r.
Halina